Przegląd piechoty 1928, marzec zobacz oryginał
MJR JAN WIERZCHOŃ.
W SPRAWIE ORGANIZACJI NAJMNIEJSZEJ JEDNOSTKI BOJOWEJ.
W zeszytach Bellony, lipiec - wrzesień 1927, został umieszczony bardzo obszerny artykuł majora dr. Felsztyna, poruszający kwestję organizacji najmniejszej jednostki bojowej.
Uważam, iż dyskusja na ten temat jest bardzo pożądana i służyć może do skonkretyzowania kwestji organizacji naszej drużyny, a więc kwestji bardzo ważnej dla zdolności bojowej naszej piechoty. Toteż, będąc dalekim od jakiejkolwiek krytyki czy to naszej drużyny obecnej czy też projektowanej przez majora dr. Felsztyna, zabieram głos, by w tej sprawie dorzucić kilka swoich uwag i postawić pewne wnioski, wysnute z kilkuletniej praktyki przy szkoleniu oddziałów i podoficerów oraz z licznych dyskusyj z oficerami.
Podzielam w zupełnoćci pogląd majora dr. Felsztyna, że kierunki kompanijny i plutonowy nie odpowiadają ani naszemu charakterowi narodowemu, ani poczynionym doświadczeniom, posiadają zresztą wady, które autor "Najmniejszej jednostki bojowej" omówił dokładnie i wyczerpująco.
Znajdą się zapewne i u nas zwolennicy jednego lub drugiego kierunku, sądzę jednak, że liczba ich nie będzie wielka.
Chcę zastanowić się nad tern, czy nie zmieniając ani liczebności naszej drużyny, ani liczby drużyn w plutonie, nie dałoby się przeprowadzić zmian w wewnętrznej organizacji naszej drużyny i jej sposobie walki.
W swojej pracy będę się trzymał następującej kolejności:
a) postaram się przejść w krótkości organizację obecnej drużyny i poczynić nasuwające się uwagi,
b) rozpatrzę organizację drużyny, projektowaną przez majora dr. Felsztyna i wreszcie
c) postawię własne wnioski.
a) Obecna organizacja drużyny.
Kwestja organizacji naszej drużyny była już poruszana wielokrotnie bądź na łamach fachowych pism bądź na różnych kursach, gdzie zbiera się zwykle dużo oficerów i gdzie dyskusje na ten temat są na porządku dziennym.
Zgadzamy się wszyscy, że obecna organizacja naszej drużyny nie zadawala nas, że czegoś w niej brak, że są niedociągnięcia, które rzucają się w oczy, że wreszcie nie wszystko jest w niej celowo użyte. Braki te usuwamy sami, pracując często dużo nad tem, by wybrnąć z trudności, sposobu usunięcia których nie wskazuje nam regulamin.
Weźmy, jako przykład, placówkę. Konieczność zmusza nas do pożyczania z sekcyj strzeleckich żołnierzy, potrzebnych do wystawiania czujek, patrolowania, utrzymania łączności lub posłania meldunku - rozrywa się więc wewnętrzną organizację sekcji.
Inny przykład - szturm. Przy wykonaniu szturmu przez drużynę powstaje zagadnienie: kto ma iść do szturmu, kto - wspierać ogniem? Kwestję tę rozstrzyga się rozmaicie: w jednych formacjach sekcja strzelecka i grenadjer z garłaczem pozostają na miejscu dla wsparcia szturmu, do szturmu idzie więc najwyżej 5 - 6 ludzi; w innych - wzmacnia się stale sekcję grenadjerską strzelcami, pozostawiając przy r. k. m. tylko niezbędną ilość obsługi, do szturmu idzie więc 9-10 szeregowców.
Zważywszy, że drużyna zawsze będzie miała straty, dojść musimy łatwo do przekonania, że drugi sposób jest lepszy. W wypadku bowiem straty 2 - 3 do szturmu pchnąć można jeszcze 6 - 7 ludzi, podczas, gdy stosując pierwszy sposób, do szturmu damy zaledwie 3 ludzi, t. j. ilość mijającą się najzupełniej z celem.
Oto pierwsza uwaga, która się nasuwa w związku z organizacją drużyny. Następna - dotyczy związania zbyt wielkiej ilości ludzi z ręcznym karabinem maszynowym.
Jak wiemy wszyscy z doświadczenia, bój jest tylko działaniem ograniczonem w czasie (zwłaszcza dla jednej drużyny), potem następuje albo marsz do ponownego spotkania z nieprzyjacielem, albo oczekiwanie boju, służba ubezpieczeń, zwiady i inne czynności, które na wojnie zajmują przeważną ilość czasu. Do wszystkich tych czynności potrzebna jest siła żywa, potrzebny jest piechur ze swoim karabinem. Ręczny karabin maszynowy potrzebny jest w wyjątkowych wypadkach, niecelowem więc jest przygważdżanie i wiązanie z nim tak licznej obsługi, którą siłą konieczności zmuszeni jesteśmy stale redukować i używać do innych celów.
Uważam, że tu tkwi dotkliwy błąd w organizacji naszej drużyny.
Zbyt szeroko rozwinięta w obrębie drużyny specjalizacja, zmuszająca dowódcę drużyny do bardzo skomplikowanego sposobu myślenia, do przewidywania wypadków naprzód, nasuwa również refleksje.
Już na pierwszy rzut oka razi nas jedna rzecz: co robi i jaka jest rola strzelca sekcji strzeleckiej uzbrojonego w długi karabin? Spotykałem się z najrozmaitszemi odpowiedziami: jest to strzelec wyborowy do zwalczania pojedynczych celów lub strzelec ten ubezpiecza ręczny karabin maszynowy. Odrazu trzeba sobie postawić pytanie, czy zawsze będzie to najlepszy strzelec, a nie najgorszy? Takich wyborowych strzelców możemy mieć w pierwszych kilku dniach wojny, znikną oni jednak wkrótce. Dla ubezpieczenia ręcznego karabina maszynowego jest przecież sekcja grenadjerska, będąca zresztą stale w bezpośredniej styczności z sekcją strzelecką, zwłaszcza w ostatniej fazie natarcia.
Niejasną jest rola drugiego i trzeciego strzelca w sekcji strzeleckiej. Są oni uzbrojeni w karabinki, a więc mało zdolni do otwarcia skutecznego ognia; leżą zwykle bezczynnie za obsługą ręcznego karabina maszynowego, zawsze mogąc mu oddać na czas swoich kilka magazynków.
Z uwagą dopiero przytoczoną wiąże się kwestja uzupełniania amunicji. Winna ona być rozwiązana w inny sposób, niż dotychczas. Amunicję należy dostarczać zawsze od tyłu do przodu; czołowe oddziały zawiadamiają tylko odpowiedniemi sygnałami o braku, odpowiednie zaś organy wysyłają amunicję do czołowych oddziałów, używając do tego specjalnie wyznaczonych szeregowych bądź z odwodu bądź z zapasowej obsługi ręcznego karabina maszznowego.
Wysyłanie drugiego albo trzeciego strzelca po amunicję wydaje mi się mało praktyczne i trudne do przeprowadzenia. Ponadto posyłanie żołnierza wtył wpływa ujemnie na ducha walczącej drużyny i może być przyczyną bardzo przykrych skutków, aż do paniki włącznie.
Z kolei - kwestja grenadjera wyborowego w drużynie. Uwagi dotyczące strzelca wyborowego dałyby się i tutaj zastosować. Tak, jak strzelca wyborowego, tak i grenadjera wyborowego możemy posiadać tylko z początku wojny, później nie będzie czasu na przeprowadzenie próby "wyborowości". Na tę funkcję wyznaczy się pierwszego lepszego szeregowca. W boju napewno zadanie grenadjera wyborowego będzie wypełniał nie specjalny grenadjer wyborowy, a najodważniejszy z grenadjerów, który w rowie strzeleckim będzie się posuwał pierwszy i który będzie zwalczał nieprzyjaciela granatami, prowadząc swoich kolegów i moralnie im przewodząc.
Jeżeli popatrzymy na statystykę rzucania granatami, zobaczymy, że 80% żołnierzy rzuca granatem na średnie odległości, a zaledwie 20% rzuca albo doskonale, albo źle. Ogół zatem grenadjerów będzie rzucał granaty średnio, i z pośród tego ogółu będzie się wyznaczać grenadjera wyborowego bez względu na to, czy rzuci on 5 lub 10 metrów dalej lub bliżej.
Tyle uwag co do obecnej organizacji naszej drużyny.
b) Organizacja drużyny według projektu majora d-ra Felsztyna.
Zanim przejdę do szczegółów, muszę zaznaczyć, że tendencja do manewru drużyny ogromnie zmalała; rzadko gdzie się widzi te parusetmetrowe przestrzenie, na których dawniej manewrowała drużyna; obecnie zmuszamy drużynowego do poruszania się naprzód ściśle w nakazanym kierunku, frontalnie, pozwalając mu tylko wykorzystać teren wzdłuż osi posuwania.
Sprawa ta jest więc na dobrej drodze i trzeba tylko trochę wysiłku z naszej strony, a wszelkie "indyjskie manewry" ustaną i nauczymy naszego drużynowego iść poprostu na nieprzyjaciela i zwyciężać.
Sprawa t. zw. specjalizacji w koncepcji majora dr. Felsztyna nie przedstawia dla wyszkolenia żadnej trudności, nie stwarza bowiem żadnych grup specjalnych; każdy żołnierz musi wszystko umieć, obsłużyć ręczny karabin maszynowy, strzelać z karabinu, rzucać granatami. Naturalnie, nigdy wszyscy szeregowcy nie będą posiadali tych umiejętności w jednakowym stopniu: jedni będą dobrze strzelać z ręcznego karabina maszynowego, inni - rzucać znakomicie granatami. To też z pośród nich wybierze się i wyznaczy niektórych do specjalnych funkcyj z tem, że będzie się miało pewność, iż każdy inny będzie mógł ich w każdej chwili dostatecznie zastąpić.
Co do samej organizacji drużyny jednolitej tak jak ją ujmuje mjr. dr. Felsztyn nasuwa mi się kilka uwag.
Zacznijmy od kwestji obsługi ręcznego karabina maszynowego. Cała jego obsługa właściwie składa się z jednego żołnierza - celowniczego. Czy nie jest to zamało? Przecież z tego ręcznego karabina maszynowego nie tylko trzeba strzelać, trzeba go prócz tego czyścić i konserwować. Czy podoła temu jeden szeregowiec? Przy strzelaniu jeden szeregowiec nie da sobie rady z usunięciem pierwszego lepszego zacięcia, ponadto w czasie strzelania ktoś musi przygotować magazynek do strzelania sprawdzić naboje, okurzyć, wyjąć i schować magazynek zużyty. Na jednego człowieka jest to stanowczo zadużo. Co się następnie stanie, gdy celowniczy zostanie zabity lub ranny? Kto ma wówczas natychmiast prowadzić dalej ogień, troszczyć się o ręczny karabin maszynowy? Wreszcie i kwestja dowódcy ręcznego karabina maszynowego nie jest taka prosta, Pomimo że strzela on na odległości bliskie, ale obserwować i strzelać naraz można dobrze z karabina zwykłego, dużo trudniej jest z ręcznego karabina maszynowego. Należy przecież obserwować nietylko skuteczność swoich strzałów lecz także - przedpole, czy nie pojawi się tam cel łatwiejszy lub niebezpieczniejszy, na który należałoby skierować ogień, Ocenić to może tylko karabinowy, dowódca ręcznego karabina maszynowego. Możnaby wprawdzie do obsługi przydzielić na czas walki jednego, dwuch lub trzech szeregowców z drużyny, ale byłaby to improwizacja; ludzie ci nie wiedzieliby co mają robić, ich zadanie nie byłoby dla nich jasnem staraliby się oni wrócić na swoje poprzednie miejsce. W wojsku każdy musi dokładnie znać swoje obowiązki, swoje zadanie, swoje miejsce. Dorywczość i improwizacja są szkodliwe i tylko w wyjątkowych wypadkach dadzą się zastosować.
Nie można też pominąć milczeniem amunicyjnego, tego bezpośredniego pomocnika i ewentualnego zastępcy celowniczego. Troska o skuteczną i stałą pracę ręcznego karabina maszynowego dostateczną obsługę i wystarczającą ilość naboi do tej broni, powinna być jednym z głównych czynników rozstrzygających organizację drużyny.
Idźmy dalej. Widzimy, że w drużynie pozostanie jeszcze 12 szeregowych (wraz z drużynowym). Jest to za duża grupa, by mógł nią dowodzić jeden człowiek - drużynowy. Grupie takiej trudno będzie dawać rozkazy w formie przytaczanych przez majora Felsztyna ("ci w prawo od r.k.m. otworzą ogień, ci w lewo - skok") gdyż wątpliwem się wydaje, czy rozkazy takie byłyby zrozumiane. Każdy z poszczególnych szeregowców namyślałby się, czy rozkaz jego dotyczy i czy to on ma się posuwać czy też jego sąsiad.
Na temat jednolitego uzbrojenia i obciążenia było już wiele dyskusji. Trzeba wziąć tutaj pod uwagę przedewszystkiem czynności, które dany szeregowiec spełnia, a następnie bardzo ważną kwestję dostarczania i noszenia amunicji. Już samo postawienie tych kwestyj doprowadza do wniosku, że pewni szeregowi muszą być lżej uzbrojeni, by tym kosztem powiększyć ilość noszonej amunicji lub też umożliwić im swobodniejsze poruszanie się.
Nie podzielam natomiast koncepcji obciążenia drużyny aż pięciu garłaczami. Nosić zbędne kilka kilogramów żelaza po to, by wystrzelić 3-4 granatów, uważam za niewskazane. Gdy ilość garlaczy zwiększymy do dwuch będziemy mieli prawdopodobieństwo, że jeden z nich dojdzie do punktu, z którego będzie mógł skutecznie ostrzelać opór nieprzyjaciela. Czy może udać się i być celną w pobliżu nieprzyjaciela salwa z garłaczy?
Na podstawie tych paru krótkich uwag dochodzę do wniosku, że drużyna jednolita, mając swoje dodatnie strony, posiada jednocześnie sporo ujemnych.
c) Własne wnioski.
Zanim je skonkretyzuję w ostatecznej formie, podam te założenia, z których wychodzę, a które są wynikiem wyżej wyłuszczonych uwag.
Dowódca drużyny (12 żołnierzy) musi mieć pomocników z jasno określonemi rolami i zadaniami. Pomocnicy ci, odciążając go od troski o najdrobniejsze szczegóły, dadzą mu pewną swobodę działania.
Obydwa dotychczasowe składowe czynniki drużyny ogień i ruch - pozostają nadal; z każdym z tych czynników jednak trzeba związać odpowiednią ilość ludzi (inną, niż obecnie) i ściśle określić ich rolę w boju, by wykluczyć dowolną interpretację otrzymywanych w zgiełku bitewnym rozkazów.
Wyszedłszy z tych założeń, chcę zaproponować taką organizację drużyny, która wyłania się z dotychczasowych doświadczeń i która, mając cechy dzisiejszej drużyny i drużyny jednolitej, nie jest ani jedną, ani drugą.
Drużyna składa się:
1) z drużynowego,
2) z obsługi ręcznego karabina maszynowego,
3) z oddziału grenadjerów.
1) Drużynowy jest dowódcą drużyny, dowodzi nią głosem i znakami. Zadaniem drużynowego jest: prowadzić drużynę w odpowiedniem ugrupowaniu w ogniu artylerji, zająć pierwsze stanowisko ogniowe i otworzyć ogien, wskazać cele dla ręcznego karabina maszynowego, wskazać następne stanowiska dla ręcznego karabina maszynowego i grenadjerów, nakazać otwarcie ognia grenadjerom w odpowiednim momencie, użyć grenadjerów z garłaczami, rzucić się w odpowiedniej chwili do szturmu. Jak widzimy, pracy tej jest tyle, że drużynowy nie może mieć czasu na zajmowanie się każdym poszczególnym szeregowcem. Są mu potrzebni pomocnicy.
2) Obsługa ręcznego karabina maszynowego składa się z:
- karabinowego, dowódcy ręcznego karabina maszynowego - starszego szeregowca. Zadaniem karabinowego jest zajmowanie stanowiska według rozkazu drużynowego, wybór odpowiednich celów, kierowanie ogniem ręcznego karabina maszynowego obserwacja przedpola, wspieranie ogniem posuwania się grenadjerów, troszczenie się o amunicję dla ręcznego karabina maszynowego, częściowe przenoszenie amunicji do ręcznego karabina maszynowego i wreszcie zastąpienie celowniczego. Do obowiązków karabinowego należy ponadto troska o należytą konserwację ręcznego karabina maszynowego i amunicji.
- celowniczego - strzelca. Jest to strzelec specjalnie wyszkolony, jak cała obsługa ręcznego karabina maszynowego. Zadaniem jego jest: zajęcie stanowiska dla ręcznego karabina maszynowego, nastawianie celownika, otwarcie i prowadzenie ognia na wskazane cele, przenoszenIe ręcznego karabina maszynowego i większej ilości amunicji.
- amunicyjnego. Jego zadaniem jest: pomoc przy usuwaniu zacięć ręcznego karabina maszynowego, przygotowanie i nabijanie magazynków do strzelania, odbieranie magazynków zużytych, sprawdzanie podawanych magazynków, przenoszenie części amunicji do ręcznego karabina maszynowego i wreszcie zastąpienie karabinowego lub celowniczego.
3) Grenadierzy.
W skład grenadjerów wchodzą:
- dowódca grenadjerów - kapral. Jest on równocześnie zastępcą drużynowego; dowodzi swoimi grenadjerami według rozkazów drużynowego, prowadzi ich z jednego stanowiska do drugiego, wzmacnia ich ogniem ogień ręcznego karabina maszynowego, kieruje ogniem grenadjerów z garłaczami, wyznacza poszczególnych grenadjerów do osłony ręcznego karabina maszynowego i do przenoszenia amunicji, wykonuje szturm. W obronie, marszu i na czatach dowódca grenadjerów osłania ręczny karabin maszynowy prowadzi patrole, wystawia czujki.
- 2 grenadjerów z garłaczami. Zadaniem tych grenadjerów jest zwalczanie gniazd oporu nieprzyjaciela, ostrzeliwanie miejsc zakrytych, których nie można ostrzelać ogniem z ręcznego karabina maszynowego i karabinów.
- 6 grenadjerów z granatami ręcznemi.
Akcją całej drużyny kieruje drużynowy, który znajduje się bądź przy obsłudze ręczny karabin maszynowy bądź też przy grenadjerach, zależnie od sytuacji.
W natarciu walkę drużyny rozpoczyna obsługa ręcznego karabina maszynowego, otwierając ogień na pojawiające się cele i starając się przygwoździć nieprzyjaciela, aby umożliwić sobie i grenadjerom dalsze posuwanie się.
W miarę rozwoju akcji grenadjerzy, posuwający się tuż za obsługą ręcznego karabina maszynowego, zostają wciągnięci do linji i otwierają ogień z karabinów, uzupełniając ogień ręcznego karabina maszynowego i posuwając się pod osłoną tego ognia coraz bliżej do nieprzyjaciela.
W odpowiednim momencie zostają użyci grenadjerzy z garłaczami, którzy ogniem swoich granatów przygważdżają ostatecznie nieprzyjaciela i umożliwiają szturm drużynie.
Gdy nastąpi odpowiedni moment, drużynowy rzuca się wraz z wszystkimi grenadjerami do szturmu. Obsługa ręcznego karabina maszynowego najpierw skierowuje swój ogień na sąsiednie gniazda oporu, a następnie pośpiesza za grenadjerami, by być gotową do odparcia przeciwuderzeń nieprzyjaciela.
W obronie - ręczny karabin maszynowy i grenadjerzy z garłaczami tworzą rdzeń obrony drużyny, pozostali grenadjerzy użyci są do osłony ręcznego karabina maszynowego, ubezpieczenia i wykonania przeciwuderzeń.
Walka drużyny, czy w natarciu czy w obronie, przedstawiałaby się więc zupełnie prosto. Drużyna tak zorganizowana posiadałaby cechy dzisiejszej drużyny i pewne cechy drużyny jednolitej, nie posiadałaby natomiast ich wad. Zadanie każdego żołnierza w drużynie byłoby jasno określone, każdy wiedziałby, co ma robić 1 gdzie jego miejsce.
Należałoby jeszcze rozpatrzeć kwestję uzbrojenia i obciążenia poszczególnych żołnierzy. Jestem zwolennikiem zasady, że każdy żołnierz winien mieć przy sobie przedewszystkiem amunicję do tej broni, którą obsługuje. A więc obsługa ręcznego karabina maszynowego nosiłaby większą ilość naboi do ręcznego karab.na maszynowego, grenadjerzy z garłaczami - cały zapas granatów do garłacza, grenadjerzy - granaty ręczne.
Liczenie na dostarczenie amunicji w czasie boju często zawodzi; o ile w pierwszych chwilach natarcia, zdala od nieprzyjaciela, będzie możliwe donoszenie tej amunicji, o tyle na odległości 300 metrów od nieprzyjaciela rzadko który szeregowiec dostarczy amunicji do ręcznego karabina maszynowego, a na odległości 150 metrów wątpię, czy będzie można liczyć na podanie granatów do garłacza.
Nasuwa mi się następujący projekt uzbrojenia:
1) drużynowy, uzbrojony w karabin, nosi 80 naboi do karabina i dwa magazynki do ręcznego karabina maszynowego.
2) Karabinowy, uzbrojony w karabinek (byłoby pożądanem w samoczynny pistolet), nosi 200 naboi do ręcznego karabina maszynowego, które może użyć i do karabinka.
3) Celowniczy nosi ręczny karabin maszynowy, pistolet i 300 naboi w magazynkach do ręcznego karabina maszynowego (w specjalnej torbie amunicyjnej na plecach); nie nosi tornistra.
4) Amunicyjny - tak, jak karabinowy.
5) Dowódca grenadjerów - jak drużynowy plus 2 granaty ręczne.
6) Grenadjerzy z garłaczami-po 80 naboi karabinowych i po 10 granatów do garłacza.
7) Grenadjerzy - po 80 naboi do karabina, 2 magazynki do ręcznego karabina maszynowego i 2-3 granaty ręczne.
Drużyna tak uzbrojona posiadałaby: 900 naboi do ręcznego karabina maszynowego, 800 do karabina, 20 granatów ręcznych 1 20 granatów do garłaczy.
Obsługa ręcznego karabina maszynowego, posiadając krótkie karabinki i temsamem mając ręce wolne, mogłaby swoją amunicję przenosić swobodnie w odpowiednich skrzynkach, noszonych w ręku.
Ładowanie amunicji do magazynka nie zajmuje dużo czasu, i mogłaby to robić obsługa ręcznego karabina maszynowego, a specjalnie amunicyjny.
Żołnierz będzie sprawiał wrażenie przeciążonego; tak będzie istotnie, ale tylko chwilowo, bo już po godzinie walki ciężar jego znacznie zmaleje. (Ulgi w obciążeniu winny iść po linji zmniejszenia ciężaru w czasie marszu).
Wydaje mi się, że przy takiej organizacji drużyny, jak wyżej, drużynowy miałby pracę uproszczoną i mógłby dzięki temu zdecydowanie wpływać na walkę swojej drużyny.
Organizacja taka dałaby możność korzystać z niej i dowódcy plutonu, który, w pewnych specjalnych wypadkach, mógłby wyciągnąć z drużyny obsługę ręcznego karabina maszynowego czy też grenadjerów z garłaczami do przeprowadzenia pewnego rodzaju manewru ogniowego i umożliwienia czołowym drużynom szturmu.
Na tem kończę moje wnioski. Zdaję sobie dokładnie sprawę, że proponowana przeze mnie organizacja drużyny posiada pewne luki i niedociągnięcia w szczegółach; szło mi jednak nie o te szczegóły, lecz o ogólną charakterystykę i ogólne zarysy takiej najmniejszej jednostki bojowej piechoty, która, po kilkuletnich doświadczeniach i studjach nad walką drużyny, wydaje mi się najbardziej praktyczną 1 najbardziej przystosowaną do naszych warunków.